20-latek z Kartuz lubi wygrywać i podróżować
Szymon Sajnok i torowa reprezentacja Polski. Mistrzostwa świata w kolarstwie torowym, Apeldoorn, 3 marca 2018.
Fot. archiwum Jacka Kasprzaka
Jest młodym kolarzem, na progu swej wielkiej kariery sportowej. 24 sierpnia ubiegłego roku ukończył dwadzieścia lat.
Pochodzi z Kartuz, gdzie w wieku 10 lat zapisał się do miejscowego klubu kolarskiego GKS Cartusia Kartuzy. Zachęcili go do tego jego koledzy z tego samego domu, w którym mieszka. Jego pierwszym trenerem był Franciszek Ilisiński. Zaczynał od kolarstwa górskiego, później próbował innych odmian tej dyscypliny sportu: szosy, przełajów i toru.
Jest studentem Wyższej Szkoły Kultury Fizycznej i Turystyki w Lubiczu, wcześniej ukończył Szkolę Mistrzostwa Sportowego w Świdnicy. Uwielbia podróże. W roku ubiegłym odwiedził Australię, ścigał się w Chinach i Japonii.
Kim mógłby być, gdyby nie został kolarzem? Szymon Sajnok nie ma na takie pytanie prostej odpowiedzi. Może żołnierzem, może kimś, kogo praca wymaga wiele podróżowania. Marzył od zawsze, by być marynarzem.
W roku ubiegłym wygrał zawody Pucharu Świata w Los Angeles (właśnie w omnium, czyli wieloboju), w szosowych Mistrzostwach Polski 2017 wywalczył w Krokowej (blisko Kartuz) tytuł wicemistrza kraju w jeździe indywidualnej na czas w kategorii U23.
Od tego roku jest zawodnikiem CCC Sprandi Polkowice. Jeszcze nie siadł na rower szosowy w tym sezonie, a już został mistrzem świata na torze. Dziś w Holandii powtórzył sukces z Los Angeles. 20-latek z Kartuz zapisuje dzień 3 marca 2018 jako wielki dzień w swej karierze, ale tak sobie głośno myślę, że przed Szymonem Sajnokiem są dni, miesiące i lata wielkich sukcesów.
Czego mu z całego serca życzę.
Piotr Kurek |