Kolarzowi z Jarocina zabrakło niewiele do sukcesu na pierwszym etapie 71. Tour de Pologne
Maciej Paterski z Jarocina (CCC Polsat Polkowice) pokazał w niedzielę klasę, gdy na pierwszym etapie 71. Tour de Pologne o długości 226 kilometrów, z Gdańska do Bydgoszczy, uciekał ponad 200 km i do zwycięstwa zabrakło mu raptem niecałe dwa kilometry.
Białorusin Jauheni Hutarowicz z ekipy AG2R wygrał w Bydgoszczy pierwszy etap 71. Tour de Pologne i zdobył żółtą koszulkę lidera. Po finiszu z peletonu wyprzedził Rosjanina Romana Majkina (RusVELO) oraz Włocha Manuele Moriego (Lampre Merida).
Najlepszy z Polaków, Grzegorz Stępniak (CCC Polsat Polkowice) zajął 11. miejsce. Jeden z faworytów wyścigu Rafał Majka (Tinkoff-Saxo) przyjechał na 24. pozycji.
Hutarowicz, który ma polskie korzenie, odniósł drugie etapowe zwycięstwo w największym polskim wyścigu. W 2010 roku triumfował w Katowicach.
Niecałe dwa kilometry przed metą peleton doścignął ostatniego z uczestników długiej ucieczki, Macieja Paterskiego (CCC Polsat Polkowice).
Etap był rozgrywany w bardzo trudnych warunkach, w upale, deszczu, spadł nawet grad. Na śliskiej szosie doszło do kraks zarówno w peletonie, jak i w uciekającej przez wiele godzin czołowej grupie.
71. Tour de Pologne rozpoczął się pod historyczną bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej. Sygnał do startu honorowego dał były prezydent RP Lech Wałęsa, który wcześniej wraz z prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem i dyrektorem wyścigu Czesławem Langiem złożyli kwiaty pod pomnikiem ofiar grudnia 1970 roku. W imieniu kolarzy uczynił to Rafał Majka.
Zawody nieprzypadkowo rozpoczęły się w miejscu narodzin NSZZ "Solidarność". W ten sposób Tour de Pologne wpisał się w obchody 25-lecia pierwszych częściowo wolnych wyborów, które zapoczątkowały zmiany ustrojowe w Europie Środkowo-Wschodniej.
Dla Majki niedziela była szczególnym dniem również z innego względu. Triumfator dwóch etapów i najlepszy "góral" niedawnego Tour de France przedłużył bowiem o trzy lata kontrakt z ekipą Tinkoff-Saxo. Jak podkreślił w komunikacie dyrektor sportowy Bjarne Riis, z Majką wiąże wielkie plany i liczy na to, że Polak w przyszłości będzie walczyć o zwycięstwa w klasyfikacji generalnej największych wyścigów.
Już na pierwszym kilometrze długiego etapu do Bydgoszczy (226 km) zawiązała się ucieczka. W pięcioosobowej grupie znaleźli się Kamil Gradek z reprezentacji Polski i Maciej Paterski z CCC Polsat Polkowice, a ponadto Austriak Matthias Krizek, Francuz Jimmy Engoulvent i Rosjanin Anton Worobiow. Ich przewaga systematycznie rosła, dochodząc w okolicach Kwidzyna (80 km) do blisko 15 minut.
Do mety pozostawało jeszcze ponad 140 km. Kolarzom coraz bardziej dawał się we znaki 35-stopniowy upał i silny boczny wiatr. Najgorsze miało jednak dopiero nastąpić. Za Unisławiem na uciekających spadł grad, na szosie pojawiły się połamane gałęzie drzew, w jednym miejscu nawet całe drzewo, a wiatr mocno utrudniał im jazdę. W tym samym czasie peleton jechał jeszcze w znośnych warunkach, szybko odrabiając straty.
Po chwilowym kryzysie, gdy rozsypała się czołowa grupa, pięciu uciekających ponownie jechało razem, ale z przewagą wynoszącą 5.30 min. Dystans wzrósł wskutek kraks w peletonie, ale potem zaczął się kurczyć i prowadzący wjechali na rundy w Bydgoszczy z zapasem 2.20 min.
Na 20 km przed metą do dramatycznej sytuacji doszło w czołówce: na śliskim zakręcie wszyscy pokotem padli na szosę. Najszybciej pozbierał się Paterski. Przez kilka kilometrów jechał sam, wygrywając jedyną premię górską na trasie etapu, później z Krizkiem i Engoulventem, i w końcówce znów zerwał się do samotnego ataku. Jadący ostrożnie po mokrej szosie peleton dogonił go dopiero 1,7 km przed metą.
W poniedziałek odbędzie się drugi etap, z Torunia do Warszawy, o tej samej długości co pierwszy - 226 km.
|