Prawie 600 kilometrów w piekącym słońcu
Autor Wielkopolskiego Rowerowania na koronie zapory na Jeziorze Czorsztyńskim.
Fot, Barbara Sikora Sobinek
Objechałem Tatry na rowerze. Tak w wielkim skrócie mogę określić swą 9-dniową wyprawę, podczas której pokonałem prawie 600 kilometrów na swym niezawodnym Wheelerze Pro 59. Po górskich drogach i to w piekącym słońcu. Nie jechałem sam, a w zacnym towarzystwie czterech pań i trzech mężczyzn z Poznania i okolic, mających za sobą krajowe i zagraniczne wycieczki na bicyklach.
Plan naszej wyprawy był prosty: objechać Tatry dookoła. Udało się go w pełni zrealizować. Rozpoczęliśmy swe pedałowanie w okolicach Nowego Targu (Knurów), skąd ścieżką rowerową dotarliśmy na Słowację. Przez kraj naszych południowych sąsiadów podążaliśmy przez cztery dni, by z powrotem wrócić na Podhale.
Była to też znakomita okazja, by poznać z bliska urokliwą trasę rowerową Velo Dunajec, dotrzeć z Nowego Targu przez Krościenko do Szczawnicy oraz zachwycić się widokami Jeziora Czorsztyńskiego. Uczestnicy wyprawy pedałowali także do drogach, po których w przeszłości (także i w tym roku) pędzili kolarze startujący w Tour de Pologne.
Wielce zgrana ekipa pasjonatów rowerów: Zdzisław Szreder (od lewej), Maria Matuszek, Tadeusz Matuszek, Małgorzata Czajka, Tadeusz Kabaciński, Zofia Kabat, Wanda Paradzińska i Piotr Kurek.
Fot. Anna Urban
Jechali zgodnie, bez kłopotów zdrowotnych i technicznych problemów, wielce doświadczeni entuzjaści rowerów: Zofia Kubat, Małgorzata Czajka, Wanda Paradzińska, Maria Matuszek, Tadeusz Matuszek, Tadeusz Kabaciński, Zdzisław Szreder i Piotr Kurek.
Średnia wieku naszego towarzyskiego teamu wyniosła 67 lat. Seniorzy z Wielkopolski, babcie i dziadkowie, pokazali, że można w piekącym słońcu objechać wysokie Tatry - po obu stronach polsko-słowackiej granicy.
Piotr Kurek
|