Paulina Bielińska z Kargowej czwartą zawodniczką
Mistrzostw Europy w Maratonie MTB na Łotwie
Paulina Bielińska czwartą zawodniczką Mistrzostw Europy w Maratonie MTB. Łotwa, 5 czerwca 2016.
Fot. Krystian Kisiała
– Na ostatnim kilometrze jechałam całą sobą. Naciskałam na pedały ile tylko mogłam i tuż, tuż przed metą kątem oka dostrzegłam, że moja rywalka nie daje rady, rezygnuje z walki. W tym momencie pomyślałem: o Boże, jestem czwarta w Mistrzostwach Europy w Maratonie MTB w elicie kobiet. Finiszową kreskę minęłam zapłakana. To były łzy radości i szczęścia - mówi Paulina Bielińska z Kargowej, zawodniczka poznańskiego teamu Duda-Cars TP-LINK Rybczyński Bikes, reprezentantka Polski.
Amatorka z Kargowej zasłużyła tegorocznymi startami w najbardziej prestiżowym cyklu maratonów MTB w Polsce, Skandii i Czesława Langa, na powołanie do reprezentacji Polski. Wygrała pierwszą edycję w Warszawie, w Krakowie i Gdańsku pewnie przyjeżdżała na drugim miejscu - za Magdaleną Sadłecką.
Szkopuł w tym, że dotąd była amatorką bez licencji. Tą, elity kobiet, trzeba było wyrobić w Polskim Związku Kolarskim na ostatnią chwilę, przed wyjazdem na Łotwę, gdzie w minioną niedzielę odbyły się Mistrzostwa Europy w Maratonie MTB.
Polska ekipa na Łotwie.
Fot. archiwum Mateusza Rybczyńskiego
– Dotąd nie brałam udziału w takim maratonu MTB, w którym jadą tylko kobiety. Założenie biało-czerwonego stroju było dla mnie przeżyciem, podobnie jak dojazd na miejsce startu, gdzie zjawiłam się razem z Magdaleną Sadłecką - starszą koleżanką i doświadczoną kolarką.
– Rozpoczynałyśmy, kilkadziesiąt zawodniczek, rywalizację w niedzielę 5 czerwca o godzinie 9.50. Do przejechania było 80 kilometrów, dwie rundy do 40 km. Warunki pogodowe były wręcz idealne dla mnie: świeciło słońce, było chłodnawo, ale nie zimno. Czułam się znakomicie i wiedziałam, że pojedzie mi się świetnie.
Z trasą zapoznała się wstępnie w czwartek, w piątek z Mateuszem Rybczyńskim objechała ją starannie, dokładnie. I oboje zwrócili wówczas uwagę na ostatni kilometr trasy przed metą, gdzie z drogi szutrowej wyjeżdża się na asfalt i ma się do pokonania 12-procentowy podjazd. W ramach treningu pokonała go kilka razy.
Jechała na rowerze marki Specialized, 29-calowym, na którym w tym roku wygrywała w Warszawie i była druga w Krakowie i w Gdańsku. – Dostałam nowe koła karbonowe, nowy osprzęt XTR. Mechanicy doradzili ciśnienie w przednim kole 1,6 atmosfery, w tylnym 1,8.
Rower Pauliny Bielińskiej.
Fot. Mateusz Rybczyński
Rower się spisał na medal, nie miała żadnej wywrotki. Założenie przed startem było takie, że miejsce od 10. do 20. będzie sukcesem.
Pierwsze czerdzieści kilometrów jechała w czołowej grupie, mając obok siebie Magdaleną Sadłecką. Na początku drugiej rundy trzy zawodniczki odjechały do przodu, za nimi uformowała się ośmioosobowa grupa, w której były obie Polki.
– Na ostatnich kilometrach nasza ósemka podziełiła się na dwie czwórki. Znalazłam się w tej pierwszej. I tak dojechałem do ostatniego kilometra, z drogi szutrowej na asfałt. Byłam na końcu pierwszej czwórki, ale po dwustu metrach na 12-procentowym podjeździe już prowadziłam. Po przejechaniu jeszcze dwustu metrów nasza czwórka się podzieliła i zostałyśmy na czele: Słowaczka Stefkova i ja. Rywalka stanęła na pedałach i zaatakowała, ja odpowiedziałam atakiem. Łokieć w łokieć, ramię w ramię - walczymy o czwarte miejsce. Nagle widzę kątem oka, że utytułowana zawodniczka nie daje rady, zostaje za mną w tyle. W tym momencie pomyślałem: o Boże, jestem czwarta w Mistrzostwach Europy w Maratonie MTB w elicie kobiet. Finiszową kreskę minęłam zapłakana. To były łzy radości i szczęścia - mówi Paulina Bielińska z Kargowej, zawodniczka poznańskiego teamu Duda-Cars TP-LINK Rybczyński Bikes, reprezentantka Polski.
Paulina Bielińska, Mateusz Rybczyński, Tomasz Pierwocha, Wojciech Halejak, Mariusz Michałek.
Fot. archiwum Mateusza Rybczyńskiego
Pierwszy gratulacje złożył jej Mateusz Rybczyński, później Tomasz Pierwocha - szef polskiej ekipy na ME w Maratonie MTB na Łotwie.
Do domu wróciła w poniedziałek. Lot z Rygi do Warszawy przebiegał spokojnie, serce zaczęło bić mocniej w powietrzu na trasie Warszawa - Babimost. Na tym podzielonogórskim lotnisku powitali ją kwiatami, gromkim "Sto lat", polską flagą fani rowerów z Kargowej, ojciec Jerzy Bieliński i sympatia Paweł Hirt.
– Ale się narobiło. Jeszcze dwa tygodnie temu byłam amatorką, teraz jestem czwartą zawodniczką w europejskim championacie w maratonie MTB. Wiem, że ten sukces otworzył mi drogę do tegorocznych Mistrzostw Świata w Maratonie MTB, które w końcu czerwca odbędą się we Francji - mówi studentka IV roku poznańskiej Akademii Wychowania Fizycznego.
– Paulina będzie miała we Francji do pokonania 68,9 km. Wielkość przewyższeń to 2400 metrów. Jej siłą jej umiejętność podjeżdżania. Przy wadze 55 kg mknie pod górki i wzniesienia jak kozica - mówi Mateusz Rybczyński, szef ekipy Duda-Cars TP-LINK Rybczyński-Bikes i zarazem człowiek, który w listopadzie ubiegłego roku podpowiedział jej, co ma robić, jeśli myśli o sukcesach.
Ten plan się powiódł w wydaniu krajowym na maratonach Skandii i Czesława Langa. Ale, że przyniesie takie owoce na arenie międzynarodowej nie sądziła nasza dzielna bohaterka z Łotwy, skromna dziewczyna z Kargowej, ani też też Matuesz Rybczyński - jej sportowy trener i doradca. Tak trzymać!
Piotr Kurek
|