Adam Taczkowski oraz jego koleżanki i koledzy
z Wałeckiego Klubu Turystyki Rowerowej
zorganizowali imprezę kolarską na medal
Tadeusz Korzeniewski i starosta wałecki Bogdan Wankiewicz.
Kolejna edycja cyklu Grand Prix Wielkopolski w maratonach MTB odbyła się dzisiaj (25 sierpnia) w Wałczu (Zachodniopomorskie).
Jako, że jest to miasto Tadeusza Korzeniewskiego, znakomitego przez lata polskiego kolarza przełajowego, trudno byłoby sobie wyobrazić zawody na rowerach górskich bez udziału pięciokrotnego mistrza Polski.
10 maja tego roku Pan Tadziu ukończył 44 lata (urodził się w roku 1969). Rozpoczynał przygodę z rowerem w wieku młodzika, by ją z sukcesami kontynuować przez ponad dwadzieścia lat. Pierwszy swój tytuł mistrza Polski w przełajach zdobył w roku 1992, po raz ostatni (piąty) - w roku 2001. Uczestniczył wiele razy w Mistrzostwach Świata w kolarskich przełajach właśnie.
W ostatnich kilku latach sympatyczny Pan Tadziu roweru nie opuszcza i bierze udział w ogólnopolskich maratonach MTB (Skandii i Czesława Langa przede wszystkim) w barwach poznańskiego Corratec Teamu. Jest tej drużyny znaczącą podporą i swego rodzaju kolarskim trenerem i wychowawcą.
Dziś Pan Tadziu zdecydowal się na start na dystansie Mini, czyli 40 kilometrów. Przyszło mu się zmierzyć z młodszymi od siebie zawodnikami, jak choćby Mateusz Lewandowski, Michał Nawrocki, Mateusz Rybczyński i inni...
W takiej właśnie kolejności kończyli jazdę na Mini zawodnicy: 1. Mateusz Lewandowski, 2. Michał Nawrocki, 3. Mateusz Rybczyński, 4. Tadeusz Korzeniewski. Pan Tadziu był czwarty, do zwycięzcy Mateusza Lewandowskiego stracił raptem na 40 kilometrach 25 sekund. Nie wiem, czy to dużo, zważywszy, że różnica wieku wynosi 24 lata... Czyli jedną sekundę z małym hakiem na każdy rok życia.
Na końcową kreskę na Mega najszybciej pędził Radek Lonka z Wrześni (dwukrotny triumfator Tour de Pologne Amatorów w latach 2011-2012), który jednak przed wjazdem na boisko sportowe nie zdołał zapanować nad rowerem, gdy trzeba było skręcić w prawo i to prawie pod kątem 90 stopni.
Radek miał pecha i szczęście zarazem. Pecha, gdyż przelecial nad kierownicą i stracił tym samym szanse na zwycięstwo w klasyfikacji open. Szczęście, gdyż przy takiej prędkości nie doznał żadnego złamania, ale solidnie się poturbował.
Za Radkiem Lonką jechali Rafał Chmiel i Borys Góral, którzy wykazali dużo zimnej krwi, by cało i bezpiecznie dojechać na końcową kreskę. Na ostatnich kilkudziesięciu metrach prowadził Rafał Chmiel, niezwykle sympatyczny zawodnik (Strzelce Krajeńskie), ale Borys Góral z Piły (tegoroczny mistrz Polski w sprintach MTB) nadludzkim wysiłkiem przepychał swój rower na czoło, by wygrać.
To była walka do końca na dystansie Mega. Borys Góral (z prawej) wygrał o przysłowiowe milimetry z Rafałem Chmielem.
Pierwsza trójka na Mega to bohaterowie wielu imprez XC i maratonów MTB w Polsce: 1. Borys Góral, 2. Rafał Chmiel, 3. Paweł Bober. Radek Lonka był piąty...
Te nazwiska są najlepszą ilustracją sportowego wymiaru niedzielnego maratonu MTB w Wałczu. I to nie tylko na dystansie Mega, z którym zmierzyło się 81 kobiet i mężczyn. Na Mini (40 km) ścigało się 228 chętnych w różnym wieku i na różnych rowerach.
– Było ciężko, dużo piachu - mówiła na mecie Jolanta Gałązka z Kórnika. Zawodnicy jechali w malowniczej okolicy obok kompleksu bunkrów, po nasypie kolejowym, w lesie, nad jeziorami. Nie mieli jednak specjalnie czasu, by kontemplować piękno Wałcza i terenów, które go otaczają.
Na mecie było bardzo, bardzo dużo zadowolonych ludzi. Było sporo debiutantów, dla których fakt dotarcia do mety był wyzwaniem i spełnieniem oczekiwań. Tomasz Jakubowski z Poznania dojechał do mety, choć przednie koło tańczyło na wszelkie sposoby po zderzeniu z mieszkanką Wałcza, która niefortunnie wjechała mu pod jego rower.
Przyjechali zawodnicy z Jeleniej Góry, Częstochowy, Gdyni, dużo z Bydgoszczy, Szczecina, Świnoujścia, Połczyna-Zdroju, Barlinka, Czaplinka, Strzelec Krajeńskich, Zielonej Góry. Wałcz się sprawił i na starcie nie stanęli tylko znani miejscowi zawodnicy: Tadeusz Korzeniewski, Jan Myszkowski i Janusz Plesiewicz.
Adam Taczkowski (prezes Wałeckiego Klubu Turystyki Rowerowej) wraz z gronem prawie trzydziestu ludzi zorganizował, wspólnie z Wojciechem Gogolewskim, niezwykle udaną imprezę. Trzech/trzy najlepszych/najlepsze w każdej kategorii wiekowej na obu dystansach zostali/ zostały ładnie uhonorowane. Ponad pięćdziesiąt osób wracało do domu z nagrodami, niektóre z bardzo cennymi - losowała je z wdziękiem Joanna Przybylska.
Oni zorganizowali udaną imprezę kolarską w Wałczu.
Maraton MTB w Wałczu zapisuje się liczbą 309 startujących, dobrą organizacją, cennymi nagrodami, udziałem miejscowych władz przy starcie i na zakończenie imprezy jako impreza prawie wzorcowa. Jako prowadzący imprezę z mikrofonem w ręku i jako dziennikarz słyszałem wiele głosów, że finał cyklu Grand Prix Wielkopolski w maratonach MTB 2014 mógłby się odbyć w Wałczu właśnie.
Mieście Tadeusza Korzeniewskiego, mieście animatora turystyki rowerowej Adama Taczkowskiego i jego koleżanek i kolegów z WKTR, mieście Pani Burmistrz Bogusławy Towalewskiej, mieście Pana Starosty Bogdana Wankiewicza.
Piotr Kurek
|